Pro Evolution Soccer 2018 – Recenzja

Pro Evolution Soccer 2018 – Recenzja

0

Moje wspomnienia związane z serią Pro Evolution Soccer sięgają lat podstawówki, jeśli pamieć mnie nie myli była to czwarta, bądź piąta, odsłona cyklu, w tamtym czasie seria ta była niekwestionowanym królem gier sportowych, a to FIFA była tą grą, która jeszcze się wiele musi nauczyć. Ekspansja PESa w naszym kraju doprowadziła nawet do tego, że szósta odsłona cyklu została w pełni spolszczona, łącznie z komentarzem, za który w tej części odpowiedzialni byli panowie Borek i Kołtoń. W późniejszych latach to FIFA “starała się bardziej” a moja fascynacja grami sportowymi przeszła na bardziej skomplikowanego Football Managera, który co prawda nie oferował podobnej rozgrywki jak PES czy FIFA, ale prezentował styl gry, który zdecydowanie bardziej mnie przyciągał.

Do gier piłkarskich powróciłem dopiero w 2013 roku, kiedy wraz z PS4 do mojego domu trafiła pierwsza next genowa FIFA, a Pro Evolution Soccer było odległym wspomnieniem, do którego (zafascynowany odnowioną FIFĄ) nawet nie próbowałem powracać. W tym miejscu przechodzimy do dnia dzisiejszego. Moja miłość do Football Managera nadal promienieje, a FIFA jest ciekawym dodatkiem kiedy chce pograć w coś ze znajomymi na kanapie, czy po prostu dostać solidną dawkę wylewu i rejdżu przez kolejne nieuczciwie (w mojej ocenie) przegrywane mecze w trybie FUT. Właśnie z tego powodu postanowiłem spróbować nowego Pro Evolution Soccer, które według wielu wreszcie wróciło na właściwe tory na wszystkich platformach.

Czy popieram tę opinię? Tego dowiecie się w poniższej recenzji.

Fabuła

W przypadku gry sportowej nie ma co o niej mówić, dlatego w tym podpunkcie skupimy się na trybach rozgrywki oferowanych przez tę grę.

Zacznijmy od tych single playerowych. Pro Evolution Soccer pozwala nam pobawić się samemu w trybie kariery, zarówno całym klubem jak i tylko jednym zawodnikiem. Nie będzie zaskoczenia jeśli powiem, ze oba te tryby są całkiem … mierne. Nie ze względu na nieprzemyślane rozwiązania, nudną rozgrywkę czy jakiegokolwiek innego technicznego powodu. Niestety jakość trybów kariery PES 2018 mocno rozbija się o brak licencji na większość drużyn czy lig. Oczywiście, powiecie, że można wgrać mod, który ligi, piłkarzy, herby, etc. dodaje, tylko ja niestety tego nie przyjmuję. Mimo, że sam option file w końcu wgrałem bo nie dawałem rady grać z powyższymi brakami.

Sam gameplay trybów kariery całkowicie nie porywa, od klikanie “następny mecz”, zwłaszcza w trybie “Be The Legend”, który mam wrażenie został mocno wykastrowany zamiast rozwinięty. Tyle ile udało mi się pograć w poprzednie odsłony cyklu oferujące ten tryb to kojarzę, że można było przed rozpoczęciem kariery oprócz ligi wybrać także klub, przed wyborem klubu zagrać mecz klasyfikujący nasze umiejętności w lidze amatorskiej, a po przyjęciu do składu profesjonalnej drużyny trzeba było sobie wywalczyć miejsce w 18 meczowej podczas meczy na treningach. W PES 2018 zostało to całkiem wycięte, po zrobieniu zawodnika wybieramy ligę, losowo przydziela nam zespół i koniec. Pierwszy mecz w sezonie zacząłem na ławce wchodząc w 60 minucie, a drugi (aż do końca mojej gry) już rozpoczynałem w podstawowym składzie jednej z średnich holenderskich drużyn. Tryb ten nie oferuje żadnych emocji, opiera się jedynie na graniu meczy i oczekiwaniu do okna transferowego bo zmienić klub tylko po to by coś się w grze działo.

Nieco lepiej rozgrywka prezentuje się w trybie menedżerskim, który nawet mimo to jest daleki od ideału. Tutaj dochodzi tworzenie własnego managera, ustalanie składu oraz transfery. Transfery, które niestety są także bezpłciowe (W porównaniu do konkurencji TRAGICZNE) opierają się na wysłaniu oferty transferowej o wartości równej wartości zawodnika. Gdy drugi klub ją przyjmie możemy zaoferować mniej lub po prostu się zgodzić bez dalszych negocjacji. Rozmów kontraktowych z zawodnikami niestety nie ma, wartość kontraktu negocjowana jest razem z ofertą zakupu. Krótko mówiąc jeśli klub się zgodzi, zawodnik już nie może odmówić ze względu na za niską pensję czy inne warunki.

W obu powyższych trybach co jakiś czas pojawiają się cutscenki, które mam wrażenie miały być odpowiedzią na to co w tym roku zaoferowało EA. Niestety jest to odpowiedź na poziomie 2-, najlepsze co o tych cutscenkach można powiedzieć to to, że są. Trwają po kilka sekund (dosłownie 2-3 sekundy), postaci ruszają ustami niczym w RPG z lat ’90, a z ich krtani nie wydobywa się żaden dźwięk. Równie dobrze by mogło ich nie być, a wiele w grze by się nie zmieniło.

Oprócz tego samemu możemy rozegrać także szybkie mecze, całe turnieje czy ligi. Dużym plusem jest licencja na Ligę Mistrzów i Ligę Europejską, które także możemy rozegrać w całości w pełnej oprawie, od fazy grupowej aż po finał. Tutaj wielki pozytyw, bo nadaje to całkiem miłego klimatu.

Przejdźmy do trybów online. Tutaj sytuacja prezentuje się nieco ciekawiej, możemy pograć mecze w Co-Op z graczami z całego świata, rozegrać ligi i turnieje online, a także piąć się w rankingach najlepszych graczy na świecie w trybie rankingowym. Dodatkowo PES 2018 oferuje kolejny raz kopię FUT z FIFY – MyClub. Niestety z tym ostatnim trybem nie wiążę tak pozytywnych wspomnień jak z poprzednich …

Niestety MyClub jest jednym z najgorszych trybów rozgrywki w grze sportowej w jakie grałem. Jest toporny, niejasny, skomplikowany i pustawy, głównie przez małą liczbę zawodników. Tak jak wspominałem tryb ten jest niejako zżynką z FIFO’wego FUT, czyli daje nam możliwość złożenia drużyny z najlepszych piłkarzy świata i przetestowania swojej wizji składu z innymi graczami w internecie. Niestety system pozyskiwania graczy w MyClub jest rozwiązany tragicznie. Poza paczkami z kartami (dającymi TYLKO jednego gracza) piłkarzy możemy … craftować i tylko to, gra nie oferuje runku kart, który pozwala nam zaopatrzyć się w potrzebnych nam grajków. Podczas rozgrywki zbieramy tak zwanych skautów, każda z kart skauta ma swoje statystyki takie jak kraj pochodzenia, pozycja, wiek czy określony atrybut, z 3 takich kart możemy stworzyć losowego piłkarza odpowiadającego treści kart. Przez to jakiekolwiek planowanie swojej drużyny jest mocno trudne bo tak na prawdę ciężko trafić określonych graczy, którzy faktycznie nam się przydadzą. Jest to może rozwiązanie, które nieco przedłuża i ubarwia rozgrywkę, ale jednocześnie całkiem bez sensu ją komplikuje przez co po pewnym czasie odechciało mi się w to bawić i polegałem jedynie na graczach z paczek, a akurat one wypadają całkiem fajnie.

Tak jak wspominałem w każdej paczce znajduje się tylko jeden zawodnik, w pierwszej trafiłem C. Ronalodo, w drugiej J. Matę, trzecia to Diego Costa. Później trafiałem jedynie przeciętnych grajków, ale nie powodowało to większej różnicy (o tym za chwilę). Cały proces “dropu” graczy jest na bazie losowania, które sami zatrzymujemy. W tym aspekcie o wiele fajniej niż proste dropienie znane z FIFY. Dodatkowo szans na zdobycie paczek jest całkiem wiele i warto jest w to się bawić bo często zdobycze są całkiem przyjemne. By zdobyć paczki możemy rozgrywać specjalnie przygotowane tematyczne turnieje zarówno przeciwko graczom jak i komputerowi, a także kupować je za pomocą zarobionych coinów. U konkurencji co prawda w temacie specjalnych zadań i eventów prezentuje się to całkiem podobnie, ale tak bardzo często są to paczki i karty bardzo niskiej jakości, tutaj natomiast jest duża szansa, że trafimy coś ciekawego.

Podsumowując, jak dla mnie w Pro Evolution Soccer 2018 tryby rozgrywki są niestety nudne, zbyt skomplikowane lub bezpłciowe, MyClub wciągnął mnie na krótką chwilę, a reszta odepchnęła po godzinie zabawy i niestety nawet nie mam chęci do nich wracać. W moim przekonaniu potencjał karier czy wspomnianego MyClub został zmarnowany, a szkoda, mogły to być całkiem ciekawe i solidne tryby zabawy.

Gameplay

Warstwa gameplayowa to dla mnie niestety największa bolączka tejże gry. Pro Evolution Soccer 2018 reklamowało się jako symulator piłki nożnej, podczas gdy konkurencja jest zwykła arkejdówką. Niestety przez 30h gry odniosłem jedynie wrażenie, że jest to symulator ekstraklasy. Całe 30h odczuwałem, że zawodnicy jedynie kopią się po czołach, nie podają tam gdzie bym chciał, strzelają w nienaturalny sposób, a kontrola nad nimi jest mocno ograniczona. Jestem świadomy, że symulator musi być w niektórych elementach trudniejszy niż gra dla casuali, ale nie zapominajmy, że jest to wciąż gra komputerowa. Jeśli ja po 30h nadal mam stres o każde podanie, o każdy wślizg, o każdy ruch to już wolę włączyć coś prostszego i się tym bawić a nie tylko irytować. Dlatego też uważam, że ta casualowa FIFA jest o wiele lepszym symulatorem piłki nożnej niż szczycący się tym PES, tam widać faktyczne umiejętności piłkarzy, tutaj wszystko polega na umiejętności gracza. Wspominałem wyżej, że drop kart po pewnym czasie był dla mnie całkowicie obojętny, dlaczego? Dlatego, że nie odczuwałem różnic między graczami, posiadający 90 umiejętności CR7 był dla mnie dokładnie tak samo kopiącym się po czole zawodnikiem co pomocnik posiadający 50 overall’a. Niekiedy nawet nie zauważałem dokonanych przed meczem zmian bo ogólny gameplay się zupełnie nie zmieniał.

Nawet najszybszy zawodnik w grze – Usain Bolt – nie biegł dużo szybciej niż średniak z ligi holenderskiej. Jeśli już przy Bolcie jesteśmy, cały czas nie rozumiem pomysłu wprowadzenia go do rozgrywki, o ile legendy mają jeszcze jakiś sens, o tyle dodawanie do gry kogoś bo jest kibicem określonej drużyny jest co najmniej głupie i niepotrzebne. Proponuje dodać następnym razem Justina Biebera, jest fanem Barcelony więc jak najbardziej może w niej zagrać  *Wink wink*

Niestety gameplay był w moim odczuciu najgorszą częścią mojej 30 godzinnej zabawy z PES 2018. Być może rozgrywka, w której każde zagranie jest losowe, a by tę losowość pokonać potrzebuje więcej niż 30h gry nie jest dla mnie… Jestem fanem trudnych gier typu “hard to master”, ale przewiduje, że zanim bym doszedł do perfekcji moje nerwy by były w stanie agonalnym, a chęci do życia spadły do zera. Wytrzymałem 30 godzin i niestety więcej już trenować nie chce. Nie jest to zdecydowanie gra, którą można odpalić wieczorem po pracy na godzinę bo przez wiele czasu zamiast odprężenia dostaniemy odwrotny efekt.

Grafika

Oprawa graficzna, tak jak zapowiadano, stoi tutaj na najwyższym poziomie. Podobnie sprawa ma się z animacjami zawodników, które są może nieco przesadzone momentami, ale prezentują się w większości niesamowicie.

Grafika w PES 2018 prezentuje się niezwykle miło dla oka, stadiony są pięknie odwzorowane, czuje się atmosferę prawdziwego meczu, piłkarze są (w większości) do siebie podobni. Krótko mówiąc wszystko jest niesamowicie miłe dla oka. Do tego jak wspominałem dochodzą ładne animacje, co prawda bramkarze momentami zbyt teatralnie się rzucają po całym polu karnym, ale mimo komizmu nadaje to ciekawego charakteru.

Dodatkowo gra pozwala nam edytować flagi wywieszane przez kibiców na stadionie, tak więc możemy dodać sobie napisy “Wenger Out” podczas gry Arsenalem Londyn czy “Krzywy musisz” podczas meczu reprezentacji

Myślę, ze nie ma co więcej dodawać. W warstwie graficznej PES 2018 prezentuje się bajecznie i składam wielkie gratulacje na ręce Konami, że postarało się w tym aspekcie nader wyjątkowo.

Jedynym minusem w tym rozdziale jest animacja twarzy zawodników i kibiców, ich usta poruszają się baaardzo źle. Jak wspominałem wyżej, jest to animacja na poziomie RPG z początku tego wieku. Na szczęście nie widać tego, aż tak podczas zabawy więc daję za to jedynie malutkiego minusika.

Dźwięk

W warstwie dźwiękowej PES 2018 wypada całkiem znośnie, muszę przyznać, że doping kibiców oraz wszystkie inne stadionowe dźwięki prezentują się całkiem fajnie i budują przyjemną atmosferę. Niestety inaczej wygląda to z komentatorami, po pierwszych kilku meczach musiałem ich wyłączyć gdyż po prostu mnie denerwowali swoim tonem i powtarzanymi kwestiami. Miałem wrażenie, że jest to bardziej irytujące niż Szpakowski i Szaranowicz w swoich najlepszych latach, a to całkiem niezły wyczyn.

Najlepiej z całego dźwięku wypada ścieżka muzyczna, w której możemy usłyszeć największe gwiazdy takie jak Linkin Park czy Clean Bandit. Czasami wolałem pozostawić grę włączoną gdy robiłem coś innego tylko by wydobywały się z niej przyjemne dźwięki soundtracku. Jest to też drugi raz w historii kiedy odpalałem grę tylko by posłuchać muzyki, ze zwykłego lenistwa.

Epilog

Jak dla mnie Pro Evolution Soccer 2018 jest grą słabą i to skrajnie. Jestem świadomy, że wielu taka odsłona footballu może się podobać jednak ja do nich nie należę. Zapewniam, że dałem tej grze wystarczająco wiele szans (30h przed recenzją to na prawdę dużo jak na taki tytuł) i starałem się być do niej pozytywnie nastawiony. Niestety nie potrafię powiedzieć o niej za dużo dobrego, dla mnie jest to zdecydowanie najsłabsza gra sportowa w jaką grałem. Bardzo nierówna, niepotrzebnie nadmuchana i zbytnio utrudniona we fragmentach, które powinny cieszyć a nie irytować. Jestem świadomy, ze wiele z moich uwag mogą wynikać z braku doświadczenia z tą serią, jednak nie czuję, że potraktowałem ją negatywnie. Po demie miałem niesamowicie pozytywne odczucia, po tych 30h … no właśnie. Gra zniknęła z mojego dysku i już prawdopodobnie na nim nie zagości.

Podsumowując krótko, jeśli ktoś chce po prostu popykać z kumplami, odpalić grę na chwilę wieczorem, czy po prostu pobawić się, lepiej niech sięgnie po łatwiejszą i casualową FIFE, jeśli ktoś szuka wyzwania graniczącego z profesjonalnym treningiem Esportowym, niech sięgnie po PES 2018, ta gra gwarantuje wiele godzin treningów zanim osiągnie się poziom dający satysfakcję.

5.5

Ocena autora

Ogólna ocena

TRYBY GRY
4.0
GAMEPLAY
2.0
GRAFIKA
9.0
DŹWIĘK
6.0
Dobrze
  • Ładna grafika
  • Edytowanie flag
  • Licencja na rozgrywki UEFA
Źle
  • Licencje na kluby
  • Nudne tryby gry
  • Zbyt skomplikowany MyClub
  • Losowy gameplay
  • Uciążliwe sterowanie zawodnikami
  • Animacje twarzy
  • Nieco irytujący komentarz