Elex – Recenzja – Gothic godny 2017 roku

Elex – Recenzja – Gothic godny 2017 roku

0

Zimno, zimno dookoła … tak zimno, że aż drętwieją mi palce do tego stopnia, że nie mogę nimi poruszyć W mojej głowie przeplatają się myśli “co ja tu robię?” i “Przecież sam tego chciałem”. Na przeciw mnie stoi rosły mężczyzna o całkowicie białej cerze i pustych oczach, a przede mną jaśnieje mały kryształek o rażąco niebieskiej barwie – Elex. Wiem, że muszę go połknąć, jednocześnie bardzo chce to zrobić, jednak budzi się we mnie strach co się stanie jeśli faktycznie efekt nie będzie taki jakiego oczekiwałem. Pierwsza próbka przecież nie porwała, była jakaś taka cierpka, niemal bez smaku … Coś każe mi zaufać, biorę, połykam i … i co? Ciepło, wszystko dookoła jakby milsze i bardziej przystępne, to prawda co mówili, że po przyzwyczajeniu jest znacznie lepiej.

A teraz chce więcej, w zasadzie ile się da. Chce czerpać z Elexu co tylko można, nie dbam nawet o te skutki uboczne przyprawiające czasem o ból głowy, niekontrolowaną wściekłość, czy stratę poczucia czasu, po prostu Elex sprawia mi wielką przyjemność i powoduje, że chce do niego wracać kiedy jest to możliwe.

Elex is love, Elex is life…

Powiem szczerze fanem Gothica nie byłem nigdy. W młodości (A przypominam, że Gothic to 2001 rok) wielkim zwolennikiem RPG nie byłem, a i dla mojego 6 letniego mózgu gra ta była nieco zbyt skomplikowana. Do najbardziej popularnego dzieła Piranha Bytes pierwszy raz porządniej chciałem zasiąść nieco ponad rok temu i niestety skończyło się na chęciach, głównie przez toporne sterowanie i rozwiązania skrajnie odbiegające od aktualnych standardów RPG (Tak wiem, jest to gra z 2001 roku więc nie wiem czego oczekiwałem). Dlatego z niebywałym szczęściem przyjąłem zapowiedzi powstania gry, która ma być duchowym spadkobiercom Gothica, a jednocześnie oferować current genowe standardy. W zasadzie można powiedzieć, że ostatnie tygodnie od premiery odliczałem niemal dzień po dniu i starałem się groźnie patrzeć na zegarki i kalendarze by dni i godziny płynęły szybciej. Niebywale ucieszyłem się zatem gdy CDP ogłosiło wystawienie na swoim stoisku na PGA Elex na ponad tydzień przed jego premierą. I co? No własnie nic, lekki zawód, gra okazała się przy pierwszym podejściu bardzo powolna, drewniana i toporna co ostudziło mój zapał nie wygaszając go jednak doszczętnie. Wciąż odliczałem dni, jednak już nie z takim zawzięciem i zapałem jak dotąd. Aż nadszedł ten szczęśliwy dzień 17 października będący datą premiery tegoż nowego dzieła Piranha Bytes.

Czy po dłuższym, spokojniejszym zarazem, posiedzeniu przy Elex moje zdanie nabyte podczas Poznań Game Arena diametralnie zmieniło się? Tego dowiecie się w poniższej recenzji!

FABUŁA

Historia ELEX skupia się na bohaterze imieniem Jax. Byłym dowódcy wojsk nacji Albów, która jest głównym zagrożeniem dla całego świata wykreowanego przez Piranha Bytes. Nadrzędnym ich celem jest wydobyć caly Elex, minerał, który trafił na planetę Magalan wraz z tajemniczym meteorytem wiele lat przed rozpoczęciem akcji gry. Albom przeszkadzają w tym przedstawiciele trzech nacji zamieszkujących Magalan, którzy także mają swoje plany co do Elexu i drzemiącego w nim potencjału – Odrzucający technologię Berserkerzy, wierzący w rozwój Klerycy i odrzucający wszelkie zasady, “ćpający” Elex, Banici.

Podczas jednej z misji krążownik Jaxa zostaje zestrzelony, a on sam skazany na śmierć przez swoich pobratymców w ramach kary za niewykonanie zadania. Jak łatwo się domyślić nasz wojak przeżył i od tej pory musi radzić sobie sam w zawładniętym przez mutanty i trzy wspomniane nacje świecie, a przede wszystkim dowiedzieć się kto go zestrzelił i dlaczego przeżył swój wyrok śmierci.

Muszę przyznać, że fabuła na pierwszy rzut oka wygląda prosto i bardzo sztampowo, ale … jest to duża zaleta. Nie powoduje wielkiej zadumy, która może po jakimś czasie zmęczyć, a oferuje prostą rozrywkę na niemal odmóżdżającym poziomie dzięki czemu mamy więcej sił myśleć nad czysto RPG-owymi aspektami takimi jak rozwój postaci czy dobór ekwipunku.

O warstwie fabularnej Elex nie jestem w stanie powiedzieć złego słowa. Nieco gorzej niż główna nitka prezentują się zadania poboczne, które w większości są powtarzalne i skupiają się wokół schematu idź – zabij/pogadaj – wróć. Oczywiście trafią się perełki jak np. wątek Szczura w fortecy Banitów (Kto zagra, ten się dowie *wink wink*), ale są to na prawdę wyjątki. Cieszy mnie jednak, że twórcy postanowili tę powtarzalność nieco ukryć ciekawie, fabularnie wręcz, warunkując wszystkie ze swoich zleceń dzięki czemu wszelkie wady i dziury w questach aż tak nie rażą.

GAMEPLAY

Niestety warstwa gameplayowa to jedna z największych wad Elex. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się takie toporne i wręcz drewniane. Po dłuższym romansie z grą trochę to wszystko się złagodzi, jednak przez pierwsze 10h wszelkie walki i część eksploracji potrafiły być niezłym utrapieniem. Po tym gdy gracz przyzwyczai się do tego nieco archaicznego typu rozgrywki zrozumie, że w gruncie rzeczy tak miało być, to jest właśnie ten urok gier “piranii”, gry są toporne jednak mają swój urok. Jeśli ktoś jest fanem Gothica czy Risen’a to uzna utrzymanie takiego typu rozgrywki jako niebywały plus i ukłon w stronę fanów.

Mimo wszystko trzeba jednak uznać Elex za osobny produkt, powstały w 2017 roku kiedy to mało płynna rozgrywka jest jednak piętnowana. Nie mam jednakże serca karać zbyt mocno Elex-a za ten główny grzech bo to wszystko jest takie … spójne. Po prostu tak miało być i ja to kupuję

Ocenę obniżyłem z lekka ze względu na inne grzeszki, głównie jeśli chodzi o AI postaci niezależnych. Bardzo często się zdarza, że nasi kompani w przygodzie zupełnie nie reagują na atakujących nas bandytów bądź mutanty, ot po prostu spacerują dookoła by po 20 – 30 sekundach walki skapnąć się, że coś jest nie tak. Dodatkowo często zdarza się, że dostaniemy od swojego z miotacza ognia bądź granatu, co prawda w Elex friendly fire nie funkcjonuje więc nie musimy się bać o stratę punktów HP, jednak bardzo często taki wybuch może doprowadzić do przewrócenia się naszego bohatera co może skutkować otrzymaniem paru ciosów od atakującego nas przeciwnika. Niestety jest to najpoważniejszy bug, który w niektórych momentach potrafi uczynić rozgrywkę skrajnie irytującą.

Dodatkowo w większości przypadków przeciwnicy atakują tylko naszego bohatera, nawet jeśli nasz partner bądź postać niezależna jest znacznie bliżej. Skutkuje to bardzo często uciekaniem przez dużą grupą wrogów z bronią białą, na której końcu tempa próbuje dotrzymać jakiś Falk bądź Arx (To dwie z na prawdę wielu postaci, które mogą nam pomagać w przygodzie. Fajny plus!), który podróżuje z nami przez Magalan.

Kilka razy zdarzyło mi się też gdzieś podczas eksploracji zgubić swojego towarzysza, co skutkowało niekiedy długimi powrotami by z powrotem dołączył  do naszej ekipy. Podobnie się sprawa ma z odsyłaniem pobratymców do bazy. W pewnym momencie postanowiłem zmienić swojego aktualnego towarzysza na nowo spotkanego, rzecz się działa na szczycie jednej z konstrukcji wzniesionych do kopania Elexu przez Albów, po tym jak poprosiłem dotychczasowego o powrót do obozu on … został w miejscu i prawdopodobnie stoi tam do dziś przez niemoc znalezienia drogi powrotnej.

Mapa Magalana cierpi też na brak miast, niby jest to uwarunkowane fabularnie, ale na całkiem dużej mapie, której przebywanie zajmuje na prawdę sporo czasu umieścić 4 większe ośrodki miejskie to trochę zbrodnia. Brakuje mi mniejszych obozów i siedlisk gdzie moglibyśmy uzupełnić zapasy czy po prostu łyknąć kolejne questy. Dzięki temu przynależność do frakcji nabrałaby kolejnego sensu gdybyśmy np. na ziemiach Kleryków były przyczółki, w których moglibyśmy się zawsze skryć gdyby wpadł na nas za mocy przeciwnik, w drugą stronę umożliwiłoby to napady na, na przykład przyczółki banitów na pustyni.

Takich grzeszków jest pełno w Elex, jedne śmieszą, inne irytują, ale w większości nie wpływają zbytnio na rozgrywkę. Nie spotkałem się z gameplayowym bugiem, który bym uznał za całkowicie rujnujący rozgrywkę, jednakże wszystkie te małe minusiki trzeba odnotować.

GRAFIKA

Trzeba powiedzieć na wstępie, że jeśli jesteśmy przyzwyczajeni to pięknych postaci i widoków niczym w Assassins Creed, Wiedźminie czy Shadow of War w przypadku Elex możemy być lekko zawiedzeni. Tytuł ten jest ładny, ale do pięknego sporo mu brakuje, ma to swój klimacik to prawda ale mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy myślę, że mogło być lepiej.

Tereny Magalana są całkiem przyjemne dla oka i różnorodne, znajdziemy tutaj tereny od wulkanicznych ziem, przez pustynie, aż po gęste lasy. Rzeczą, która mi przeszkadza to brak wydzielenia “ziemi niczyjej”, mapa jest podzielona na trzy wspomniane wcześniej części przy czym każdą z nich zawiaduje jedna frakcja. Niby są jakieś miniaturowe strefy buforowe by zmiana terenów nie była natychmiastowa jednak brakuje tak jak wspomniałem “ziemi niczyjej”, na której na przykład oddziały kleryków mogły co jakiś czas zmierzyć się z banitami i tak dalej. Jednakże to co jest, jest wymodelowane po prostu ładnie i klimatycznie. Nie dopatrzyłem się elementów, które nie pasują do otoczenia bez żadnego uwarunkowania fabularnego.

Lekko gorzej sprawa się ma w przypadku modeli postaci, są one takie … nijakie takie. Niby wymodelowane całkiem ok, ale żadna z postaci swoim wyglądem nie spowodowała mojego zachwytu. Bardzo często modele, zwłaszcza przeciwników, powtarzają się.

Może zabrzmi to lekko seksistowsko, ale podczas swojej przygody nie spotkałem tez żadnej ładnej kobiety. Muszę powiedzieć, że w przypadku pań Pirania się wyjątkowo nie postarała, ani nie są one ładne, ani fizyka ich ciał nie jest dobrze zrobiona. Dodatkowo jest ich niezwykle mało, z istotnych dla historii kobiet pamiętam ze 3, za to mężczyzn jest cała chmara. Jeśli chodzi o dobrze zrealizowane żeńskie charaktery to potrafię sobie przypomnieć jedynie nadzorczynie dzielnicy uciech w Forcie Banitów, tak to pustka

Potwory też nie zachwycają, pierwszy raz spotkałem się z użyciem takiego samego modelu (Bądź niemalże identycznego) w przypadku kilku potworów jednocześnie, przez to często zdarzało mi się rzucać na niektóre mutanty z założeniem, że są to jedne z podstawowych stworów by się za kilka sekund przekonać, że jest to zupełnie coś innego i to poza moim zasięgiem bojowym. Gdyby to pominąć można powiedzieć, że modele przeciwników są ok, mam wrażenie, że po części ukradzione jeszcze z Gothica i nieco “ulepszone” ale ok. Nie porywają, ale tez nie powodują odruchu obrzydzenia.

DŹWIĘK

Dźwięk w Elex jest … zabawny. Nasz bohater wydaje z siebie dziwne dźwięki przy skokach, zbieraniu ciosów bądź śmierci. Średnio miły dla ucha jest też efekt dźwiękowy przy używaniu plecaka rakietowego. Mam wrażenie, że dźwiękowiec był najmniej doświadczonym członkiem ekipy pracującej nad tym tytułem. Muzyka też nie zapada w pamięć, ot zwykłe ambienty jakie słyszeliśmy już w setkach gier. Myślę, że dało się to zrobić znacznie lepiej i staranniej.

Polski dystrybutor postarał się by w grze pojawił się polski dubbing, w sumie jak to zawsze bywa w przypadku gier Piranha Bytes. Muszę przyznać, że tutaj też postarano się utrzymać tradycje znane z Gothica gdyż dubbing jest dosyć … archaiczny. Prosty, łopatologiczny, bez zbytnich udziwnień. Do produkcji zatrudniono też stosunkowo niewielu aktorów przez co ze dwa razy zdarzyło mi się przesłuchać pełną rozmowę dwóch bohaterów o tym samym głosie. W przypadku bohaterów istotnych dla fabuły wygląda to nieco lepiej jednak wciąż niezbyt satysfakcjonująco. Nie mówię, że dubbing jest irytujący czy powodujący odrzucenie ale nie jest najwyższych lotów. Możliwe, że to przez przyzwyczajenie, na prawdę jest niewiele spolszczonych gier, w których dubbing utrzymał poziom. Może dlatego ten nie denerwuje bo jest dosyć standardowy, nie odbiega poziomem od wielu innych podobnych produkcji.

Powiedziałbym nawet na zakończenie dywagacji na temat dubbingu, że jest nieco lepszy niż na przykład w Prey, ale do Wiedźmina czy Uncharted jeszcze bardzo daleko.

PODSUMOWANIE

Podsumowując – Elex jest grą fajną, nieco drewnianą i dziurawą momentami, ale fajną. Jak wspominałem we wstępnie nie mogę się od niego oderwać. Bardzo długo szukałem swojego RPG i Elex spełnił moje oczekiwania przez co w pierwszym akcie spędziłem ponad 30h gry. Robiąc zadania poboczne, eksplorując i świetnie się bawiąc. W tym momencie stoję na ponad 40h i końca gry nie widać. Powiecie, że przed recenzją powinienem grę ukończyć, zgadzam się, ale w takim wypadku czytalibyście ją za kilka ładnych tygodni albo i dłużej. Wciągnąłem się w ten świat i bawię się w nim prześwietnie.

Dlatego nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że Elex zdecydowanie polecam, mimo, że nie jest to gra, która zasługuje na wysokie noty. Po prostu bawi, a to jest głównym celem gier komputerowych. Dla fanów Risen’a czy Gothica absolutny must have, dla wszystkich innych? Powiem szczerze nie wiem, wielu ten sztywny gameplay potrafi odepchnąć, ale też wielu (jak mnie) może zachwycić.

7.0

Ocena autora

Ogólna ocena

FABUŁA
8.5
GAMEPLAY
5.0
GRAFIKA
7.5
DŹWIĘK
6.0
Dobrze
  • Ciekawa historia
  • Nie najgorsza grafika
  • Duży świat
  • Klimat klasycznych gier Piranha Bytes
  • Klimatyczny ...
Źle
  • ... ale drewniany gameplay
  • Pomniejsze błędy
  • Słabe AI postaci niezależnych
  • Nieco pustawy świat
  • Średnio wykreowani bohaterowie
  • Powtarzające się modele mutantów